"Łapacz Snów" to opowieść o odwadze, miłości, magii i... Snach. Główna bohaterka, Lilian, przeprowadza się wraz z rodzicami do innego miasta, gdzie poznaje Willa. Chłopak daje jej w prezencie Łapacz Snów - klucz do niesamowitej, zaczarowanej Landii, gdzie dziewczynę czeka ryzykowne zadanie...
"-To wróżki.- powiedziała Lilian.- Właśnie
rozmawiałam z jedną z nich, zanim mi tak bezczelnie przerwałeś. Proszę cię,
Will, traktuj je z szacunkiem. Pamiętasz? W Landii zwierzęta są równe ludziom.
-Tak, pamiętam.- odezwał się zirytowany William.- Tylko,
że kiedy Asomao mówiła zwierzęta to
myślałem o czymś bardziej przypominającym nasze, ziemskie stworzenia, a nie
jakieś dziwaczne, zupełnie inne istoty!
-Sam jesteś dziwaczny!- odezwał się chrapliwy głos
tuż pod stopami Lilian.
Dziewczyna aż podskoczyła. Spojrzeli na ziemię i
ujrzeli na niej usta o wydatnych, pobrudzonych błotem wargach. Nigdzie nie było
jednak widać reszty twarzy.
-Te wstrętne uszy, owłosienie nie tam, gdzie trzeba
i ten nos! To ma być nos?!- gderał dalej głos.
-Przepraszam, nie chciałem cię urazić.- mruknął
Will.- Czym… eee … kim ty właściwie
jesteś?
-Jestem Groz.
Zwyczajnie jestem sobą.
-Czy reszta ciebie jest… niewidzialna?- spytała
zaintrygowana Lilian.
-Nie. Po prostu ma ziemisty kolor.- odparł stwór,
otwierając oczy, które okazały się szare.
-Słyszałem, jak rozmawialiście z wróżkami. – mruknął
- Łapania Snów wam się zachciewa, co?
-Właściwie to…- zaczęła dziewczyna.
-Dajcie sobie z tym spokój!- przerwał jej Groz.-
Myślicie, że dlaczego wezwano was tu aż z samej Ziemi?
Dzieci milczały, więc stwór sam odpowiedział sobie a
pytanie:
-Bo żaden z tutejszych nie potrafił tego dokonać!
Buahahaha!- zarechotał i po chwili jego oczy i usta zniknęły z powrotem w
ziemi."
Mam nadzieję, że ten krótki fragment zachęci Was do czytania. Trochę się stresuję, nie wiem, jak zareagujecie na moją "radosną twórczość", ale po prostu czuję wewnętrzną, niewytłumaczalną potrzebę podzielenia się nią z kimś. Postaram się w miarę regularnie zamieszczać tu nowe notki, ale niczego nie obiecuję. Wszyscy, którzy też piszą, malują, rzeźbią, czy robią cokolwiek twórczego i kreatywnego wiedzą, że wena- nie sługa i nachodzi człowieka w najmniej oczekiwanych momentach, nigdy wtedy, gdy jej potrzebujemy. No, dobrze nie rozwodzę się już. Pierwszy rozdział już wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz